Na Allegro pojawia się co jakiś czas bardzo ciekawa oferta. Już za niecałe 200 zł można „profesjonalnie” nabyć 1000 fanów dla swojego fanpage’a. Ba. Można nawet dostać za nich fakturę VAT.
Nie rozumiem celu takich ruchów. Działania w social media jako główny cel mają kontakt z klientem i budowanie wizerunku. Każdy, kto pracował w społecznościach i zajmował się komunikacją w internecie wie, że nieważne jest ilu masz fanów, tylko kim oni są. Fan, jak sama nazwa wskazuje, jest osobą zainteresowaną naszą marką, chce się z nami w jakiś sposób identyfikować i kontaktować. Jedna osoba rozmawiająca z nami na naszej stronie jest warta znacznie więcej, niż jakiekolwiek inne formy reklamy. Ta rozmowa dotrze do wszystkich osób, które związały się z naszą marką. Pokaże naszą ludzką twarz i zainteresuje. Niezależnie czy ta osoba pochodzi ze 100 czy 100 000 naszych fanów.
Oczywiście, z jednej strony rozumiem, że nikt nie wchodzi do pustego baru, ale z drugiej strony, co nam daje ten 1000 pustych istnień na naszym profilu? Czy ilość zebranych fanów świadczy o czymkolwiek? Wszelka energia, którą włożymy w prowadzenie profilu z takimi fanami jest energią wyrzuconą w błoto, bo sprowadza się do tego, że rozmawiamy sami ze sobą. Kupieni fani mają kompletnie w nosie to, co robimy i do nich mówimy. Nie odpowiedzą, nie polubią naszych wpisów. Wpisy nie wywołują żadnej reakcji, nie mają żadnego przełożenia na rzeczywisty wizerunek firmy czy marki, którą reprezentujemy. Więc co mi po tym, że mam 1000 fanów, skoro bar jest nadal pusty?
Jedyny cel, jaki jestem w stanie zrozumieć w takich działaniach to konieczność osiągania wyników liczbowych, narzucana często przez klienta lub szefa. Wyniki wizerunkowe lub sprzedażowe pochodzące z mediów społecznościowych są trudno mierzalne, zatem najłatwiej zmierzyć powodzenie akcji za pomocą liczby użytkowników, którzy się z nami związali. Jest to logika poniekąd słuszna, trzeba tylko zawsze pamiętać że liczy się nie ilość, a jakość. Trudno oczekiwać że fanpage warsztatu samochodowego osiągnie wynik kilkudziesięciu tysięcy fanów. Ważne jest jednak czy wśród tych powiedzmy 300 osób skupionych wokół firmy znajdują się osoby, które rzeczywiście są lub mogą być jej klientami, czy docieramy do swojej grupy docelowej i czy swoimi działaniami powodujemy że na myśl „warsztat” automatycznie powstaje skojarzenie z naszą firmą. Bo właśnie na tym polega sukces działań w social media.